Z powodu wzmożonej ilości spamu, konta na stan obecny nie są tworzone automatycznie. Wnioski o konta użytkowników są akceptowane przez administrację. W celu stworzenia konta, prosimy kierować się na tą stronę. W biografii wpiszcie cokolwiek, co potwierdzi, że nie jesteście botem. Prosimy też o zajrzenie na nasz kanał na Discordzie.
Curiosities of Lotus Asia/Rozdział 03
< | Rozdział 2 | Curiosities of Lotus Asia | Rozdział 4 | > |
Marisa wchodzi do Kourindou, niosąc coś ze sobą. Jest to jeden z ibisów czubatych, których ostatnio zaczęło przybywać w Gensokyo. Po złapaniu go w pobliżu Świątyni Hakurei, Marisa planuje, by wraz z Reimu ugotować go i zjeść. Właściciel obecnie gwarnego sklepu, Rinnosuke, zastanawia się nad powodem zwiększonej liczebności ibisów.
Drugie oryginalne opowiadanie na podstawie serii Touhou!
Złudny ptak
„Siema, Kourin! Co tam? Dziś znowu mamy dzień nabe[1]!”
Z takim właśnie hałasem otwarły się drzwi. Z tego co wiem, dziś jest dzień ochrony zwierząt.
„Ach, to ty, Marisa? Jest jakiś powód, dla którego przychodzisz tu, twierdząc, że to »dzień nabe«?”
Marisa pokazała mi, co trzyma w prawej ręce. A była to sterta piór, wyglądająca na zupełnie wyczerpaną.
W Gensokyo, kawałek drogi od Wioski Ludzi, znajduje się Las Magii, a mój sklep, Kourindou, leży tuż obok. Innymi słowy znajduje się w połowie drogi między miejscem, gdzie żyją ludzie, a miejscem występowania youkai. Miałem nadzieję, że przy takim położeniu będę mógł prowadzić interesy z obiema grupami, ale prawdę powiedziawszy ani jedni, ani drudzy tu nie zaglądają. Czasem atmosfera się ożywia, ale...
„Czy to nie ibis czubaty? Co się stało?”
„Ach, złapałam go przy świątyni. Reimu szykuje resztę składników, więc przyjdzie później”.
„A dlaczego postanowiłyście spotkać się tutaj bez spytania mnie o zgodę?”
„O czym ty gadasz? Ten gość jest przepyszny! Mimo, że na to nie wygląda...”
Ibis czubaty. W Gensokyo z roku na rok pojawia się ich coraz więcej. Za każdym razem gdy się pojawiają, całe niebo przybiera kolor ich piór. Pomimo kiepskiego wyglądu, ich mięso jest całkiem smaczne. Nabe również przybierze barwę ibisów, stając się niemal szkarłatnoczerwony. Nie jest to najprzyjemniejsze określenie, ale będzie to wyglądać, jakby to wampir przyrządził nabe z człowieka.
„Cóż, raczej nie mam nic przeciwko, ale skąd ten pomysł na nabe?”
„To chyba jasne? Nie ma nic lepszego w zimne dni niż nabe”.
Marisa kontynuowała, idąc w stronę kuchni. „No, tego ibisa złapałam przypadkiem, ale jeszcze przed chwilą był całkiem żwawy”.
Gensokyo to dosłownie miejsce, gdzie gromadzą się złudne istoty. Równocześnie, ludzie ze świata zewnętrznego określiliby „złudne istoty” jako zaledwie „istoty fantastyczne”. Ale oczywiście istoty złudne i fantastyczne są zupełnie różnymi rodzajami istot. Istoty fantastyczne to tylko inna nazwa dla urojeń, błędnych interpretacji czy nieporozumień, podczas gdy złudna istota to taka, którą można spotkać już tylko w Gensokyo. Można śmiało stwierdzić, że zarówno Marisa jak i ja jesteśmy złudnymi istotami.
Jednak nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak nagle przybyło ibisów czubatych. Czyżby stały się „złudnymi ptakami”? W świecie zewnętrznym, który znam, byłoby to nie do pomyślenia. Jednak od tamtej chwili minęło zbyt wiele czasu. Choć staram sobie wyobrazić świat zewnętrzny używając nielicznej literatury i fragmentów starych wspomnień, to są to tylko fantazje. Wyobraźnia zalana fantazjami to nic więcej niż sen na jawie. Fantazje dzielę na sny na jawie, urojenia, przepowiednie, wirtualne i złudzenia[2][3].
„Przepraszam, że musieliście czekać! Marisa też tu jest, prawda?”
„...Wcale nie czekałem. Nie miałem na to czasu, ponieważ zaskoczyło mnie wasze nagłe przyjście”.
„Cóż, to oczywiste, że przyszłyśmy nagle. Przecież ciągle powinieneś kogoś oczekiwać. W końcu to sklep, prawda?”
Reimu przyszła, jak zapowiedziała Marisa. Przyniosła ze sobą kilka toreb, sądzę, że ze składnikami do nabe.
„Ach, Reimu! Co tak długo?! Zacznijmy przygotowywać nabe”.
Marisa wyciągnęła rękę, sprawiając wrażenie, jakby mówiła „No już, dawaj!”.
„Tak, przyniosłam wszystko”.
„Hę? To czerwone miso. Kto ci kazał przynieść czerwone miso?”
„Nikt nie musiał. To oczywiste, skoro to ma być wywar z ibisa!”
„Chwila, chwila! Nabe jest już dość czerwone, więc powinniśmy je doprawić białym miso. Czerwone miso w czerwonym wywarze? A ty co? Komunistka?"
„Przecież nie zrezygnujesz z jedzenia z powodu koloru. Ponieważ mięso ibisa i tak jest czerwone, to nie powinno ci to robić różnicy, prawda? A białe miso... przecież to nie jest Wojna Genpei”.
Obie spierały się o kolorystykę jedzenia, ale ich nie słuchałem. Co więcej, Marisa wciąż trzymała ibisa i za każdym razem, gdy go ścisnęła, ten skrzeczał. To było trochę dziwne, jakby ibis jej potakiwał. Jestem pewien, że robiła to celowo.
„A nie jesz tonkotsu z czerwonymi piklami? A co z miso-ramen?”
„A nie podajesz curry z fukujinzuke? Ty ich pewnie nie dodajesz nawet do gulaszu”.
„Przecież odrobina czerwieni po środku bieli to symbol japońskiej duszy!”
„Jeśli chodzi o biel i czerwień, to ja wystarczę. A gdzie w tobie, Marisa, japońska dusza? Wiesz chociaż czym jest »Wabi-sabi«?”
„Sama nie wiesz, Reimu”.
„Oczywiście, że nie”.
„Tak to my tego kociołka nie zrobimy”.
„Czy to nie ty wpadłaś na pomysł ognistego kociołka? Przecież nie zjemy tego ibisa na surowo”.
„Więc to w tym problem? No dobra, z tym sobie poradzę”.
„Osądzisz go?”
„Ta, też może być. Chcesz spróbować?”
Wygląda na to, że zdecydowały się rozwiązać problem pojedynkiem, nie myśląc nawet aby poprosić mnie o radę, choć przychodzą do mojego sklepu kiedy chcą. Zasady to: walka 1 na 1 z zasadami kart zaklęć; jeśli Reimu wygra, robią nabe według jej pomysłu; jeśli wygra Marisa, pewnie wyśle Reimu aby kupiła białe miso. Co prawda mam u siebie białe miso, ale wygląda na to, że dobrze się bawią, więc zostawię je w spokoju. A skoro o tym mowa, ja już wiem jak najlepiej przyrządzić ibisa czubatego...
„Marisa, przecież ci powtarzam...”
„Jeśli macie zamiar się bić, wyjdziecie na zewnątrz, prawda?”
„Rinnosuke, mógłbyś zająć się tym, co Marisa trzyma?”
Wygląda na to, że ich cel zdążył się już zmienić. Prawdopodobnie będą cieszyć się z tego jak go przyrządzę, niezależnie od wyniku. Mógłbym nawet podejrzewać, że od samego początku planowały tą scenkę, ponieważ za każdym razem tak się to kończy. Obie często się pojedynkują aby podjąć decyzje co do najmniej istotnych problemów. Co więcej, ostatnio często używają ataków z powietrza. Są niesamowicie jasne i źle wpływają na wzrok.
Ich pojedynki są zawsze pełne kontrastów. Narwana Marisa walczy z (umyślnie lub naturalnie) wyluzowaną Reimu. Zazwyczaj to Reimu wygrywa pojedynki, ale i Marisie zdarza się wygrać. Marisa, atakująca przy użyciu całej siły i umiejętności, walcząc ze sprawiającą wrażenie jakby była z powietrza Reimu, wygląda jakby chciała wbić gwóźdź w pył. W każdym bądź razie, patrząc na Reimu odnosi się wrażenie, jakby nie pochodziła z naszego świata. To coś więcej niż można objąć rozumem.
„Hej, to było niebezpieczne! Co by było gdybym oberwała?! Rety...”
„Kurcze! Dlaczego nie trafiło?”
„Twoje pociski same mnie omijają. Jak miło z ich strony!”
„Lecą prosto...”
Ponieważ słyszałem ich głosy, poszedłem sprawdzić jak sprawy się mają. Reimu chwilami wyglądała, jakby się zwyczajnie teleportowała, a jej pociski były naprowadzane, lecąc w niemożliwych kierunkach. To było trochę niesprawiedliwe.
Ten piękny, okrągły ibis wygląda naprawdę smakowicie. Jeszcze nigdy takiego nie widziałem. Skoro o tym mowa, Marisa powiedziała coś, co nie dawało mi spokoju...
„Przepraszamy, że musiałeś czekać. Podjęłyśmy decyzję”.
„Ech... Zawsze każecie mi czekać. Już przyrządziłem nabe. Z czerwonym miso, zgodnie z planem”.
„Rety... Już gotowe? A co gdybym to ja wygrała?”
„Kazałbym wam zjeść najsmaczniej przyrządzonego ibisa”.
Świątynia Hakurei znajduje się na krawędzi Gensokyo. Przez krawędź mam na myśli coś więcej niż tylko sens fizyczny. Pomiędzy Gensokyo a światem zewnętrznym istnieje bariera. To dlatego Świątynia Hakurei nie jest zupełnie „złudnym miejscem”. Marisa powiedziała, że złapała ibisa w pobliżu świątyni. Możliwe, że ten ibis pochodzi ze świata zewnętrznego. Wygląda na to, że ibisy czubate nie są jeszcze zupełnie złudnymi ptakami. Odczułem ulgę.
< | Rozdział 2 | Curiosities of Lotus Asia | Rozdział 4 | > |
Uwagi
- ^1 鍋物 - Nabemono, często nazywane nabe (ang. hot pot dishes). Istnieje wiele przeróżnych odmian tego dania, których nazwa zależy od użytych składników i regionu. Jest przyrządzane w Huoguo (ang. hot pot, dosł. ognisty kociołek), naczyniu podobnym do rosyjskiego samowaru.
- ^2 Należy zaznaczyć, że najlepsza wyobraźnia nie jest "ideałem" (理想). Marisa kiedyś powiedziała, "A ty co? Komunistka?" W 20 wieku ludzkość była pod wpływem wielu ideałów ludzkich umysłów. Pamiętajcie również, że to Gensokyo (幻想郷, "kraina iluzji"/"kraina złudzeń"), a nie Risokyo (理想郷, "kraina ideałów").
- ^3 Słowo "wirtualny" jest słowem często używanym w przypadku komputerów (np. wirtualizacja - 仮想化, maszyna wirtualna - 仮想機械). Możiwe, że w tym przypadku stali się świadomi idei "rzeczywistości wirtualnej". Ponieważ wiele prac projektu Touhou istnieje jako oprogramowanie komputerowe, można powiedzieć, że Gensokyo jest wyższej klasy rzeczywistością wirtualną.
- Tłumaczenie: DennouNeko na podstawie tłumaczenia Rukaroa